Budzenie się u Twojego boku każdego poranka wynagradzało mi wszystko, co zostawiłam za oceanem. Poczucie Twoich silnych ramion obejmujących moje kruche ciało zapewniało mnie o tym poczuciu bezpieczeństwa, jakie zapewniałeś mi co dnia. Twój zapach unoszący się niemal w całym mieszkaniu sprawiał, że nawet kiedy jeździłeś na mecz na drugi koniec kraju, ja czułam się jakbyś był i za chwilę miał wyjść z drugiego pokoju z tym swoim uśmiechem na ustach. Długość Twoich włosów od jakiegoś czasu powoli zaczynała mi przeszkadzać, jednak nie ukrywam... Możliwość wtapiania w nie palców podczas kolejnych pocałunków była dość kusząca. Kusząca i przede wszystkim wygodna. Nakręcałam często te Twoje włosy na palec sprawiając, że kręciły się jeszcze bardziej. Gdyby nie kolor loków i charakterek, mogłabym powiedzieć, że jesteś aniołkiem. Wiesz co było Twoją wadą? Zostawiałeś porozrzucane po podłodze skarpetki. Zawsze wracałeś do domu z treningu i pierwsze co robiłeś po zdjęciu kurtki i butów to właśnie ściąganie skarpetek. Chodziłam, więc po Twoim mieszkaniu i zbierałam je z każdego kąta.
-Rafa, możesz zacząć je po sobie sprzątać?! - któregoś dnia z kolei już nie wytrzymałam.
Patrzyłeś na mnie tymi swoimi ciemnymi oczami nie wiedząc o czym mówię. Twoje zdziwienie i zagubienie naprawdę mnie bawiło. Starałam się jednak zachować spokój i nauczyć Cię sprzątania po sobie. Do jednej ręki zbierałam, więc skarpetki pozostawione na podłodze, a wolną ręką łapałam Cię za nadgarstek i ciągnęłam do łazienki, gdzie ostentacyjnie na Twoich oczach wrzucałam je do kosza na brudną bieliznę. Marszczyłeś wtedy brwi i uważnie mi się przyglądałeś, by po chwili się uśmiechnąć i pokręcić z niedowierzaniem głową.
-Zupełnie nie wiem, co Ci w nich przeszkadza. - słyszałam cień śmiechu w Twojej wypowiedzi. - Jak będziemy spodziewać się gości to własnoręcznie je posprzątam.
Zazwyczaj wtedy to ja kręciłam głową tłumacząc Ci, że jak mieszkałeś sam to może to było dopuszczalne, ale mieszkając z dziewczyną ten widok nie jest zbyt przyjemny na co dzień. Łapałeś mnie za nadgarstki pytając czy się gniewam, a następnie przyciągałeś mnie do siebie i całowałeś. Zazwyczaj odrywałam się od Twoich ust spoglądając Ci w oczy, żeby następnie uciec i zostawić Cię sam na sam ze skarpetkami.
Z Twojego mieszkania roztaczał się widok na plażę w Barcelonie. Często sięgałam po papierosa i siadałam na balkonie uważnie patrząc jak morskie fale rozbijają się o piaszczysty brzeg. Przychodziłeś wtedy do mnie okrywając moje ramiona swoją bluzą i siadając obok mnie. Obejmowałeś mnie ramieniem i opowiadałeś o wieczorach, które wiosną i latem spędzałeś z chłopakami na tej plaży. O wszystkich dobrych i złych momentach, o tym jaki zapach ma to morze i jak gorący jest ten piasek. Czułam tą przyjemną morską bryzę rozbijającą się o moją twarz i Twoje silne ramię przyciągające mnie do Twojego torsu. Obiecywałeś mi, że kiedy tylko się ociepli to zabierzesz mnie tam ze sobą, że pokażesz mi ją z bliska, wrzucisz mnie do morza. Podczas gdy ja zaciągałam się kolejną porcją dymu tytoniowego, Ty opierałeś swoje czoło o moją skroń, tak że oddychałeś mi wprost do ucha. Obejmowałeś mnie i milczałeś, ewentualnie co jakiś czas pomrukując coś pod nosem. Pieprzony tygrysek imieniem Rafael.
-Nie mów do mnie po hiszpańsku - bąknęłam, któregoś z takich wieczorów.
Doskonale wiedziałeś, że praktycznie nic nie rozumiem. Co z tego, że hiszpański w amerykańskich szkołach jest obowiązkowym językiem obcym. Ja nie uważałam i zawsze otwarcie się do tego przyznawałam. Mówiłam tylko po angielsku i odrobinę po portugalsku. Zaśmiałeś mi się wtedy tylko prosto do ucha.
-Trzeba było uważać w szkole, słonko - poczułam Twoje usta na mojej skroni, a następnie usłyszałam kolejny nie zrozumiały frazes. - Jak chcesz dogadywać się z Hiszpanami, skoro nie umiesz wydukać z siebie słowa w ich języku?
-Umiem - spojrzałam Ci w oczy dumnie wypinając pierś do przodu. - Umiem powiedzieć 'cześć', przedstawić się i powiedzieć ile mam lat. Nauczę się jeszcze dwóch zdań: 'Nie znam hiszpańskiego' i 'Jestem dziewczyną Rafinhi'. A po za tym dobrze mi idzie, angielski jest niezawodny.
Zaśmiałeś mi się prosto w twarz, być może nazbyt głośno. Przecież uchodziłeś za spokojnego sąsiada, który przestrzega ciszy nocnej. Właśnie złamałeś tą swoją niepisaną zasadę.
-Cii - przyłożyłam Ci palec do ust sprawiając jednocześnie, że zamilkłeś i rozpocząłeś przyglądanie się moim tęczówkom. - Chyba nie chcesz mieć gości z dołu, z góry, ani z boku.
-Ciebie z chęcią ugoszczę - złapałeś mnie w pasie i przyciągnąłeś do siebie powoli zaczynając całować moją szyję.
-Rafa, przestań - zaśmiałam się odsuwając od Ciebie. - Przecież wiesz, że nie mogę.
-Prawdziwy rycerz krwi się nie boi - wyszczerzyłeś zęby w uśmiechu, za co tylko dostałeś ode mnie po głowie. Po chwili nie było Cię już na balkonie. Zwiałeś jak głupi, jak przestraszone dziecko w Halloween.
Przypomnisz mi co to była za okazja, na którą kazałeś mi nałożyć elegancką sukienkę? Wiem, że byłam już 3 miesiąc u Twojego boku w Barcelonie. Zabrałeś mnie do jakiejś eleganckiej restauracji. Ty, piłkarze Barcelony i ich dziewczyny, żony i kochanki. Siedziałam rozmawiając z Thiago i Jonathanem, podczas gdy Ty przy barze rozmawiałeś z Cristianem. Widziałam jak uważnie mi się przyglądał, a potem dzielił się z Tobą jakimiś uwagami co do mojej osoby. Miałam to gdzieś, bo przecież Ci ufałam, zresztą tak jak Ty mi. Nie było mi straszne, że ktoś stanie między nami, bo przecież zawsze najpierw mnie pytałeś o to czy to prawda. I tym razem było podobnie. Pochyliłeś się nad moim uchem pytając czy nie chcę zapalić, a kiedy się zgodziłam wyprowadziłeś mnie pod rękę na zewnątrz. Wyciągnęłam z torebki używkę i ją odpaliłam. Dłuższą chwilę po prostu mi się przyglądałeś, lecz kiedy wsadziłeś ręce do kieszeni spodni od garnituru, co chwilę je wyjmując i wkładając ponownie, przygryzając przy tym wargi wiedziałam już, że Tello czegoś Ci naopowiadał.
-Co jest? - zmarszczyłam brwi podchodząc bliżej Ciebie, żeby poprawić Ci marynarkę, która teraz niechlujnie się zagięła.
-Podoba Ci się Thiago? - spojrzałeś mi w oczy. Wiedziałam, że to pytanie, które wydobyło się z Twoich ust zaskoczyło nawet Ciebie samego. Ja też byłam w szoku, dlatego Twoim oczom ukazały się moje lekko rozchylone usta.
-Co proszę? - nerwowo się zaśmiałam, nieprzestając patrzeć na Twoją twarz.
-No... Zadałem Ci pytanie - Twój poważny wyraz twarzy zmartwił mnie chyba bardziej, niż to pytanie. Wtedy po raz pierwszy uwierzyłeś komuś bardziej niż mi.
-Tello naopowiadał Ci jakichś bzdur! - wkurzyłam się, bo czemu niby rozmawialiście na moje tematy w ten sposób. - Jedyny Alcantara jaki mi się podoba ma na imię Rafael! Ale pewnie nadal mi nie wierzysz! Co Ci jeszcze powiedział....
Przerwałeś mi mocno przytulając do siebie, a następnie muskając moje wargi swoimi.
-Ej, ej... Spokojnie - szepnąłeś mi prosto do ucha, podczas gdy ja chowałam swoją twarz w Twoim torsie. - Tylko się Ciebie zapytałem... Nic Ci nie zarzucam.
-Ale mu uwierzyłeś - pierwszy raz czułam jak przez Twoje słowa w moich oczach zbierają się łzy. - Myślałam, że od początku chciałeś, żebym dobrze dogadywała się z Twoim bratem. Skąd miałam wiedzieć, że nagle stanie się to grzechem?!
-Jezu, Nikki - złapałeś mnie za podbródek zaglądając mi w oczy. - O nic Cię nie oskarżyłem. Po prostu zapytałem, czy coś do niego czujesz. Przestań już wyolbrzymiać.
Kiedy wróciliśmy do stołu skupiałam się bardziej na tym, żeby patrzeć na niego spod byka niż na rozmowie z którymkolwiek z Twoich kolegów. Nie umknęło to Twojej uwadze. Najpierw poczułam Twoją ciepłą dłoń na moim lekko zmarzniętym kolanie, a następnie usłyszałam cichy szept koło mojego ucha:
-Przesadzasz...
-Ty też - bąknęłam ściągając z mojego kolana Twoją rękę. - Jesteś w miejscu publicznym, więc proszę pohamuj się.
Byliśmy przecież gówniarzami. Uświadomiłam to sobie siedząc w towarzystwie tych wszystkich zawodników pierwszego składu. Wkoło kręcił się klubowy fotograf robiący zdjęcia, a Ty starałeś się na oczach wszystkich na nowo mnie obmacać. Kiedyś musieliśmy zacząć się hamować. Ja wybrałam tamten wieczór. Nie chciałam później zobaczyć w żadnej gazecie opisu historii naszej miłości, bo przecież w ciągu ostatnich miesięcy takowe pojawiały się w gazetach. Stały fragment: piłkarz Barcelony + jego wybranka. Nie miałam parcia na zagoszczenie w tej rubryce z dopiskiem: szczeniackie zauroczenie lub niewyżyta dziewczyna. Widziałam jak wiele bólu ludzie zadawali dziewczynom piłkarzy i chyba sama się bałam, że on dosięgnie i mnie. Może i tchórzyłam, ale to wszystko w dobrej gestii. Burknąłeś znowu coś po hiszpańsku nie zważając na to, że zrozumie to połowa osób siedząca obok nas. Byłeś wśród swoich. Widziałam tylko jak Twój brat spojrzał na nas podejrzliwym wzrokiem. Zdajesz sobie sprawę z tego, że od tamtego momentu wszystko zaczęło się psuć? Wielokrotnie pytałeś mnie, czemu tak bardzo nie przepadam za Tello. Zawsze wracałam do tej sytuacji. Poróżnił nas trochę, nie da się tego ukryć.
Leżałam na brzuchu wymachując nogami i pisząc na skype z Georginą, moją przyjaciółką z Nowego Jorku. Wróciłeś do domu z treningu rzucając torbę gdzieś w kąt i kładąc się na łóżku obok mnie. Widziałam kątem oka jak uważnie mi się przyglądasz, centymetr po centymetrze, od góry do dołu, od dołu do góry. Skupiałam się jednak nadal na rozmowie z osobą, która znała mnie już długie lata. Nie wiem kiedy poczułam Twoją dłoń na mojej łopatce, a następnie na pośladku. Sięgnęłam po nią, tylko po to, żeby ją z siebie zrzucić. Byłam zajęta, a Ty specjalnie usiłowałeś mi przeszkodzić. Po chwili dłuższego oczekiwania i ponownego przyglądania się mi, zdecydowałeś się na inny ruch. Jednym ruchem ręki zamknąłeś mi laptopa, a kiedy spojrzałam na Ciebie po prostu przylgnąłeś swoimi ustami do moich. Tym pocałunkiem i cichym szeptem zdradziłeś mi swoje pragnienie.
-Masz jutro mecz - odsunęłam Cię lekko ode mnie.
-Nic nie mam - czułam Twój oddech na mojej twarzy i to jak próbowałeś odnaleźć moje usta. - Dostałem ostatnio czerwoną kartkę... Chcę spędzić z Tobą te kilka dni i nocy. Tylko z Tobą.
Fuknęłam z niezadowolenia. Przecież nie zapytałeś mnie o moje plany. Może właśnie umówiłam się z Julią do kina albo na imprezę. Nie miałeś prawa decydować za mnie. Zwłaszcza za te kilka dni wprzód.
-Daj mi się przeprosić - ponownie szepnąłeś mi prosto w twarz. - Nikki, kocham Cię...
Poczułam Twoją dłoń na moim policzku i odruchowo przymknęłam powieki. Nie umiałam się na Ciebie długo gniewać. Chyba dlatego zgodziłam się popracować nad naszym związkiem.
Nigdy nie zapomnę Twojego dotyku tamtego popołudnia, smaku Twoich ust, Twoich napiętych mięśni odciskających piętno na mojej skórze. Tamtego dnia przeszedłeś sam siebie. Byłeś dokładnie taki, jakiego Cię pokochałam. Taki sam jak wtedy w sklepie, kiedy Cię spotkałam. Kiedy było już po wszystkim leżałam obok Ciebie starając się uspokoić mój oddech.
-Wyjdź za mnie... - ton Twojego głosu wydał mi się taki żałosny, jakbyś wiedział, że teraz nie masz szans na to, żebym się zgodziła. - Zostań moją żoną...
Poczułam łzy napływające do moich oczu, nie wiedziałam, co mam zrobić... Po prostu wtuliłam się w Ciebie, jak gdyby mając nadzieję, że to będzie wystarczająca odpowiedź. Zacząłeś głaskać mnie po głowie, następnie całując w skroń. Nawet nie wiedziałam wtedy czy chcę zostać Twoją żoną. Nie myślałam o tym i takiej przyszłości. Chciałam po prostu być z Tobą. Już dzisiaj wiem jaki błąd popełniłam. Mogłam powiedzieć cokolwiek, chociażby głupie 'Marzę o tym'. Nie zdawałam sobie sprawy z tego, że tylko na to czekasz. Tak mocno tego chciałam już wtedy, Rafa.
Od autorki: Dodaje dzisiaj nowość, bo mam chwilę czasu i zaraz wracam do nauki plus wygrał Arsenal i moja radość jest ogromna, więc chcę nią z Wami podzielić. Na wstępie zaznaczę, że lubię ten rozdział. Bardziej lubę chyba tylko epilog. Zobaczymy czy i Wam przypadnie do gustu. Miłej lektury.
Co już kolejnym odcinkiem będzie epilog? :C
OdpowiedzUsuńPiękna część. Uwielbiam to opowiadanie <3 Opisujesz jaki czuły jest Rafa... ahh. marzenia!
Czekam na nowość.
będzie jeszcze rozdział 5 + epilog
UsuńOjej, podoba mi się! :D Podoba mi się jak każdy inny z tej niesamowitej historii. To opowiadanie jest na prawdę wyjątkowe i wciąż ubolewam, że ma być krótkie. Wiesz, kurczę nie wiem co powinnam napisać, no i głupio się z tym czuję... To takie romantyczne! Aww :D Tello próbujący mieszać i zazdrosny Rafa...
OdpowiedzUsuńCóż, nie wiem czy kiedykolwiek napisałam głupszy komentarz :D
Ale na prawdę to jest genialne, więc bądź z siebie dumna, należą Ci się brawa! :D
Pozdrawiam! ;*
Ajjj :< Czyżby zaczęło się psuć od Tello? Hmm, pewnie Rafa stwierdził, że przez to, że Nikki mu nie odpowiedziała, że chce za niego wyjść + pogłoski od Tello = Nikki go nie kocha. A przecież wcale tak nie było, prawda? Smutny rozdział, ale jaki piękny jednocześnie...
OdpowiedzUsuńSzkoda, że to takie krótkie. :(
pozdrawiam! :)
Z jednej strony się pieprzy, z drugiej strony... "Wyjdź za mnie" totalnie mnie zaskoczyło. Nie sądziłam, że tak szybko do tego dojdzie. Prawdziwe, gorące uczucie, jednak zbyt niedojrzałe aby mogło trwać wiecznie, hm?
OdpowiedzUsuńTradycyjnie jestem zauroczona sposobem w jaki piszesz, umieram z ciekawości co dalej i oczywiście czekam na nexta ;)
Widzisz, że nie było się o co tak strasznie martwić:) Arsenal jednak pokazał, że potrafi, że chce i może, także spokojnie, Kobieto:D
OdpowiedzUsuńCo do odcinka, to ja już naprawdę nie znajduję określeń, żeby opisać, jak bardzo mi się podoba to, co przedstawiasz. Jak wspaniale potrafisz pisząc opisać uczucia bohaterów, emocje, jakie nimi targają. Delikatnie przesuwasz akcję do przodu, jednocześnie pokazując to, to się dzieje w taki sposób, że czuję się, jakbym tam była, czuła i widziała to wszystko. Dlaczego akurat Tello jest tym złym w tym opowiadaniu? Nasz słodki, nieśmiały Cris, ale ktoś musiał przyjąć rolę kozła ofiarnego i się poświęcić. Dobrze, że nie zrobiłaś złym Deulo, bo Zielona by wkroczyła uzbrojona po zęby w obronie swego pupila:)
Czwarta część dobitnie wskazuje, że to opowiadanie niechybnie zbliża się do końca. Nie myślałaś czasem nad dopisaniem jakiegoś rozdzialiku? A najlepiej kilkudziesięciu?:D Byłoby mi bardzo miło:)
Dolenka! Ostrzegałam? Prosiłam?To teraz nie miej pretensji :P I nie śmiej się ze mnie, bo odpuściłam Ci Gomeza!
UsuńTo takie niefajne widzieć, jak oni się od siebie oddalają... Kochają się ogromnie, ale jakby nagle wkradają się drobnostki, których się kiedyś nie zauważało, a teraz zaczynają irytować. Dlaczego przeczuwam taki straszny koniec tego opowiadania? :c No nic, czekam z niecierpliwością na następny, pozdrawiam. :)
OdpowiedzUsuńNiech te czynniki zagrają, bo my czekamy:)
OdpowiedzUsuńTa cała sytuacja pomiędzy nimi jest naprawdę taka dziwna. Oddalają się od siebie z każdym kolejnym dniem, a z drugiej strony ta propozycja Rafy, a właściwie to jego oświadczyny. Myślę, że to nie jest odpowiedni moment na taki krok. Wydaje mi się, że niedługo w ich życiu wydarzy się coś niedobrego, coś, co zepsuje wszystko to, co dotychczas budowali tak starannie. Mam nadzieję, że jednak do tego nie dojdzie w ostateczności.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;*
Co za Tello! Kurcze no, jak można psuć ich związek.. I tylko jeszcze odcinek i epilog.. czy ja to przeżyję?
OdpowiedzUsuńNie podoba mi się to, że zaczyna się coś psuć. I to zupełnie bezpodstawnie. Oni są taką uroczą parą i nie wyobrażam sobie, że mieliby się rozstać.
OdpowiedzUsuńTello sobie coś wymyślił, a w głowie Rafy wydawałoby się możliwe, żeby ona miała coś do jego brata. Jaki on miał w tym interes?
Rafa się jej oświadczył, poprosił, zeby została jego żoną, a ona zostawiła to pytanie bez odpowiedzi. Coraz bardziej nie podoba mi się to, co się z nimi dzieje...
Czekam na następny!
Pozdrawiam!
Szóstka na: http://equation-of-love.blogspot.com/. Zapraszam ;)).
OdpowiedzUsuńSzkoda, że to opowiadanie się kończy bo jak już pisałam kilkakrotnie jest świetne. Tello tylko niepotrzebnie namieszał, chyba miedzy nimi się coś psuje niestety.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;*
Rozdział jest naprawdę cudny. Chyba w Twoim opowiadaniu najbardziej podoba mi się perspektywy pisania. Nie ma teraźniejszości, wiemy że ze sobą nie będą, a jedyne czego chcę się dowiedzieć to, to czemu się rozstaną.
OdpowiedzUsuńZawsze jak czytam Twoje opowiadanie, wpadam w taką nostalgię i nie wiem co tutaj napisać, ach...
czekam na nowy.
[badstuber-story.blogspot.com]
Och, mam jednak troszkę do nadrobienia i żałuję, że trafiłam na końcówkę. Ten rozdział jest cudowny. Z resztą który z twoich blogów nie jest cudowny? Uwielbiam jak przedstawiasz emocje w tym opowiadaniu. Na dodatek mam ogromny sentyment do Barcelony (choć nie z perspektywy piłkarskiej), więc przed oczami stają mi wszelkie ulice, budynki, kolorowe mozaiki i to co najlepsze. Obiecuję, że niedługo nadrobię!
OdpowiedzUsuńA co do twojego komentarza... Tak! Mam nadzieję, że wena będzie rosła tak jak pozycja AFC i jakoś to wszystko w miarę się potoczy :)
chciałabym poinformować, że na badstuber-story.blogspot.com pojawił się rozdział pierwszy. Zapraszam..
OdpowiedzUsuńz jednej strony rozdział jak zwykle tak cudownie napisany, że aż nie da się nie uśmiechnąć pod nosem, ale z drugiej, coś zaczyna się psuć między Rafą i Nikki co jest niepokojące. No i coraz bliżej do końca, a ja przez te 4 rozdziały zdążyłam pokochać tą historię całym sercem...
OdpowiedzUsuń