Miłość? Nauczyłeś mnie jej od nowa. Do tej pory definiowałam ją jako fikcję zdarzającą się tylko w filmach. Nie znałam tego uczucia w pełni. Nauczyłeś mnie kochać. Dopóki Cię nie poznałam nie chciałam, a może zwyczajnie nie potrafiłam pokochać żadnego faceta. Zmieniłeś to wszystko diametralnie. Widzisz jak wiele, a zarazem niewiele potrzebowałam, żeby zrozumieć to uczucie? Twoja wycena na rynku transferowym wynosi średnio 4 miliony euro, dla mnie jesteś bezcenny. Nie na sprzedaż, nie na wypożyczenie, nie do oddania. Gdybyś miał mnie teraz opuścić, wolałabym umrzeć wraz z Twoją miłością do mnie, niż trwać... Bez Ciebie. Bez Ciebie to nie byłoby to samo, a świat straciłby kolory. Kolory tęczy jakimi jest teraz zabarwiony. Moja mama kilkukrotnie mówiła mi:
-Zgłupiałaś dla tego chłopaka!
albo
-Nie zachowuj się jakby to miała być Twoja miłość na całe życie.
Ale dla mnie właśnie nią jesteś. Może i jest całe mnóstwo przystojnych mężczyzn, zarówno w Hiszpanii, USA czy Brazylii, ale Rafael Alcantara dos Nascimento jest jeden. I zaznaczę to po raz kolejny: jest mój.
Pamiętasz jak moi rodzice bez uprzedzenia stanęli w drzwiach mojego mieszkania w Nowym Jorku? Otworzyłeś im wtedy drzwi i zamiast się przywitać zacząłeś nawoływać mnie. Nieważne było, że akurat byłam pod prysznicem. Kazałeś mi wyjść nie tłumacząc o co chodzi.
-Misiek, co znowu? - jęknęłam ukazując się w samym ręczniku. Stałeś w samych bokserkach trzymając za róg drzwi, za Tobą zaś stali moi rodzice z dość wymownymi minami. Już wtedy mówiłeś mi, że raczej Cię nie polubili. Wieczorem nie chciałeś iść z nami na kolację, dokładnie z tego samego powodu. Mój mały Rafinha po prostu zaczynał tchórzyć. Zaciągnęłam Cię tam siłą. Nie powinieneś żałować do dziś. Mimo, że mama nic nie mówiła widziałam, że wpadłeś jej w oko i Cię polubiła. Niejednokrotnie potem pytała, kiedy mój luby przyleci do mnie ponownie.
Do dziś pamiętam Twoją zazdrość o Jacka, mojego znajomego jeszcze z czasów liceum. Wpadł kiedyś do mnie z butelką whisky i paroma filmami na DVD. Żałuj, że nie widziałeś swojej miny. Przez cały wieczór ostentacyjnie ściskałeś mnie za rękę i przytulałeś do siebie. O mały włos mnie nie udusiłeś. Kiedy usiłowałam zamienić z nim kilka zdań łapałeś mnie za podbródek i całowałeś. Bawiło mnie to tak mocno. Rafa, nawet nie wiesz jaki podły jesteś. Kiedy rozlewał nam kolejną kolejkę kontrolowałeś ilość trunku jaka znajdowała się w mojej szklance. Co lepsze? Gdybyśmy byli sami owszem kontrolowałbyś ją, ale w odwrotną stronę. Za każdym razem, gdy wracałam z łazienki widziałam jak patrzysz na Bogu winnego chłopaka spod byka. A przecież on nic nie zrobił, wpadł tylko do przyjaciółki ze szkoły. Zaznaczmy, że wpadł z czystymi zamiarami, ale dla Ciebie nikt nie mógł wpaść od tak. Byłeś mistrzem w odkrywaniu teorii spiskowych, które nie istniały. Może po prostu lubiłeś się zamartwiać? Nie. Chciałeś mieć mnie tylko dla siebie, zresztą podobnie jak ja Ciebie. I tak tkwiliśmy w tej chorej, toksycznej zażyłości. I trwalibyśmy nadal, gdybyśmy nie uświadomili sobie, że tak nie można.
Codziennie rano wychodziliśmy na spacer do Central Parku. Spędzaliśmy tam pół dnia: leżąc na trawie i się śmiejąc, karmiąc kaczki i patrząc na dzieci bawiące się w chowanego. Raz nawet zaciągnąłeś mnie do wspólnej zabawy z nimi. Chowając się nie chciałeś opuścić mnie na krok, kiedy Ty szukałeś myślałam, że zeświruje z radości, gdy zostałam Ci jako ostatnia do odnalezienia. Widziałam jak mijasz moją kryjówkę, poczekałam chwilę, aż przejdziesz dalej jakieś 200 metrów. Chciałam mieć szansę w tym wyścigu. Aż w końcu postanowiłam wystartować, przecież musiałam tylko przyłożyć rękę do kory drzewa i zawołać 'raz, dwa, trzy za siebie'. Nie dane było mi dobiec w ciszy, dzieci były chyba tak podekscytowane jak ja i Ty. Ich doping niósł się niemal po całym parku. Widząc, że już mnie gonisz zaczęłam się śmiać jednocześnie starając się pokonać ostatnie 100 metrów szybciej niż Ty 200. Nie wiem czy mi się udało. Nie zwracałam na to uwagi, bo kiedy przyłożyłam rękę do drzewa równo z Twoją po prostu spojrzałam w Twoje oczy zanosząc się kolejnym śmiechem. Nie zważałeś na to, że patrzy na nas stadko dzieci, po prostu mnie objąłeś i pocałowałeś. A one? Ich doping w dalszym ciągu nie zmalał.
-Zaklep się! - mała blondynka patrzyła na mnie z wyrzutem.
Nie miałam wyjścia, wzruszyłam ramionami patrząc Ci w oczy i rzuciłam krótkie 'za siebie'. Znowu wygrałam. Tym razem zostawiłbyś niepocieszone dzieci, nie miałeś wyboru. Wiesz ile z tej naszej rozkwitającej miłości zostawiliśmy w tym parku? Setki co raz to śmielszych spojrzeń, uśmiechów, pocałunków, uścisków dłoni. Ten park niewątpliwe gościł w sobie posiane gdzieś na jakimś trawniku ziarno naszej miłości.
Pamiętasz jak w jakimś podrzędnym saloniku prasowym znalazłeś bierki? Zaciągnąłeś mnie tam z nadzieją na znalezienie jakiegoś hiszpańskiego magazynu sportowego. Stałeś już w kasie z gazetą, kiedy dostrzegłeś swoją ulubioną grę z dzieciństwa. Oczywiście kazałeś kasjerowi ją sobie skasować, a mi nie dałeś już po drodze do domu zajść nigdzie indziej. Zaciągnąłeś mnie do niego prawie na siłę, tylko po to, żebym musiała uznać Twoja wyższość w przekładaniu plastikowych różnokolorowych patyczków. Niech Cię diabli! Byłeś na prawdę dobry. Mimo, że przeważałam nad Tobą drobnymi dłońmi i umiejętnością dekoncentrowania Twojego męskiego rozumu, rozkładałeś mnie w tym na łopatki. Dlatego też szybko się tym znudziłam. Kiedy znowu triumfowałeś z powodu wygranej ja szybko podsunęłam się do Ciebie ładując się na Twoje kolana. Mruknąłeś wtedy z zadowolenia spoglądając mi w oczy. Twoje kąciki ust unosiły się do góry, bowiem już doskonale wiedziałeś, co za chwilę będziemy robić. Ale ja wolałam się najpierw pobawić Twoją cierpliwością. Kiedy pochylałeś się lekko nad moja szyją i powoli zaczynałeś ją całować, ja chcąc utrudnić Ci to zadanie, co chwilę się odsuwałam. Śmiałam się, a moje całe ciało falowało, co musiało drażnić Cię jeszcze bardziej. W końcu powoli ściągnęłam z Ciebie koszulkę, a swoimi dłońmi zaczęłam jeździć od góry do dołu po Twoim torsie. Widziałam ten ogień pożądania w Twoich oczach, więc chcąc go nieco ugasić po prostu przylgnęłam swoimi wargami do Twoich, lekko je musnęłam, by uciec z Twoich kolan na okno, gdzie zazwyczaj odpalałam papierosa. Dym rozniósł się po całym pokoju, podszedłeś do mnie burcząc zrozumiałe tylko dla Ciebie hiszpańskie słowa, po czym otworzyłeś okno obok mnie. Dym papierosowy zabijał w Tobie ochotę na seks. Kiedy tak stałeś, a ja paliłam objęłam Cię bez zawahania nogami chcąc, żebyś pozostał przy mnie dłużej. Patrzyłeś mi w oczy jednocześnie starając się nie być biernym palaczem. Widziałam Twój upór i jednocześnie złość. Zaśmiałam Ci się prosto w twarz spotykając się jednocześnie z Twoim zdziwionym spojrzeniem. Nie wyjaśniałam Ci jednak nic, po prostu wyrzuciłam przez okno fajkę i przylgnęłam swoimi wargami do Twoich.
Uwielbiałam leżeć zupełnie nago w łóżku obok Ciebie. Zazwyczaj kładłam wtedy głowę na Twoim ramieniu, a Ty głaskałeś mnie po niej. Zaciągałam się zapachem Twojej skóry i Tobie pozwalałam na to samo względem mojej osoby. Też to lubiłeś. Zawsze tak głupkowato się uśmiechałeś, całowałeś mnie, przejeżdżałeś swoimi palcami wzdłuż linii mojego kręgosłupa. Robiłeś to tylko po to, żeby podziwiać potem dreszcze przebiegające po mojej skórze. Mówiłeś w kółko jak bardzo lubisz ten widok, całowałeś mnie wtedy gdzieś w kark chcąc wynagrodzić mi to uczucie. W zasadzie, kiedy leżeliśmy w tym łóżku zupełnie nadzy odbywaliśmy nasze poważniejsze rozmowy: te o przeszłości, teraźniejszości i przyszłości.
-Gdyby nie Barcelona i Sao Paulo mógłbym zamieszkać w Nowym Jorku.
- Już się w nim zakochałeś? - uśmiechnęłam się do Ciebie puszczając oko.
-Mógłbym tu zamieszkać, ale tylko z Tobą - patrzyłam w Twoje brązowe tęczówki i nie chciałam przestawać.- Co tak na mnie patrzysz?
-Chyba Cię kocham, Rafa - szepnęłam niemal niedosłyszalnie.
Słowa, na które tak długo kazałam Ci czekać pojawiły się w tak niespodziewanym momencie. Każdy facet normalnie skakałby z radości, Ty zacząłeś się krztusić. Nie wiem czy robiłeś to ostentacyjnie chcąc pokazać mi jak bardzo jesteś zaskoczony, czy może po prostu nie chciałeś tego słyszeć. Ale przecież mnie kochasz: tą miłością czystą i bezinteresowną. Zupełnie jak ja Ciebie. Przecież mówiłeś mi o tym nie raz. Za każdym razem rozmowy o przyszłości przybierały inny tor:
-Chcę, żebyś urodziła mi syna - leżałam na brzuchu czując jak przejeżdżasz swoją dłonią po mojej łopatce.
- Co proszę? - zaśmiałam się podnosząc na łokciach do góry i spoglądając na Ciebie. - Jestem trochę, odrobinę za młoda na dziecko. Nie chcę załapać się do żadnego programu w stylu 'Licealne ciąże'.
-No o to może być ciężko - Twój śmiech i oddech na moim ramieniu sprawiał, że nie wiedziałam, co myśleć. - W końcu ukończyłaś już liceum. I nie mówię, że teraz... Kiedyś... W przyszłości...
Teraz mogłam się szeroko uśmiechnąć i rzucić Tobie na szyję. Tak bardzo chciałam słuchać o tych Twoich planach na przyszłość. Mogłam ich słuchać godzinami, dniami, latami...
-Co byś zrobiła jakby mnie zabrakło? - patrzyłeś na mnie swoimi oczami szczeniaczka.
-Jak to zabrakło? - zmrużyłam wtedy powieki nie wiedząc, co masz na myśli.
-No wiesz... Na boiskach zdarzają się różne rzeczy.... - Twoje nieśmiałe spojrzenie sprawiało, że chciałam Ci po prostu zatkać dłonią usta. Mój szacunek do Ciebie kazał mi jednak pozwolić Ci zakończyć Twoją wypowiedź. - Jakbym miał jakiś wypadek czy coś... I już tak na zawsze by mnie zabrakło.
-Przestań tak mówić - wzburzyłam się kręcąc lekko głową. - Bo zabronię Ci grać w tą piłkę.
-Jakby Ciebie zabrakło... - zamyśliłeś się chwilę, wbijając swój wzrok w sufit. - Chciałbym wtedy odejść tam z Tobą, bo nigdy nikogo nie pokochałbym tak jak Ciebie.
Po tych słowach po prostu Cię przytuliłam. Głos uwiązł mi w gardle, nie byłam w stanie nic powiedzieć. Zabijałeś we mnie osobę, która zawsze miała do wyrażenia ostatnie zdanie, zawsze do dodania swoje trzy grosze. Z tej dość opryskliwej dziewczyny robiłeś delikatną kobietę.
Od autorki: Wasze stwierdzenia, że 1. był lepszy niż prolog na prawdę wywołują uśmiech na mojej twarzy. Mam nadzieję, że nie dane będzie popsuć mi tą opinię, a wręcz przeciwnie jeszcze ją poprawię. Obiecywałam, że dodam coś jeszcze w tym tygodniu, więc o to jest. Pamiętajcie tylko, że im częściej będę dodawać, tym szybciej zakończy się ta historia. Taki mały haczyk. Do następnego!
o rany, jak pięknie opisany odcinek! Ah... ta miłość! Akcja z rodzicami najlepsza!:D
OdpowiedzUsuńCzekam na nowość :*
To jest takie cudowne.
OdpowiedzUsuńAkcja z zabawą w chowanego przewyższa wszystko o głowę :D
Czekam na nowość < 3
Pniesz się po szczeblach mojego uwielbienia dla tego opowiadania niczym na górę Olimp:)))
OdpowiedzUsuńSiedzę nad klawiaturą zastanawiając się, co Ci napisać, i nie mogę nic wymyślić. Poruszyło mnie to, co przeczytałam, naprawdę. I to bardzo. Działasz najprostszymi środkami, takimi jak bierki i zabawa w chowanego, a potem zaskakujesz tym pytaniem "Co byś zrobiła, jakby mnie zabrakło?" i człowiek czuje się, jakby go ktoś walnął w żołądek. Mocno, tak z całej siły, zmuszając go do zastanowienia się nad potencjalną odpowiedzią. I mnie przy okazji też. Nie odbieraj tego jako krytyki, bo absolutnie nie o to mi chodzi. Po prostu jestem pod takim wrażeniem tego, jak zdołałaś to przekazać, że...Brak mi słów...
Bo to opowiadanie robi wrażenie. Na mnie i myślę, że na pozostałych czytelniczkach również:)
Tym opowiadaniem naprawdę trafiłaś w mój gust, zresztą nie tylko mój, jak widzę. Miłość tej dwójki jest czymś niesamowitym i wspaniałym. Takie uczucie na pewno nie zdarza się za często. Aż chce się o tym czytać.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;*
Cholera, to jest niesamowite! :D Mówię to absolutnie szczerze, bez jakiegokolwiek zawahania ;D Uwielbiam czytać o ich miłości, niesamowita historia, zabawy w chowanego, czy bierki <3 Jestem zachwycona każdą kolejną częścią, za każdym razem bardziej. Więc, ojej, nie kończ tego za szybko :) Pozdrawiam :**
OdpowiedzUsuńMówiłam, że mój komentarz będzie numer 6-10? Gdzie te czasy, gdy zawsze byłam pierwsza? xD
OdpowiedzUsuńI znowu pięknie, i znowu szczerzę się do monitora, i znowu nie wiem co Ci napisać... Jakoś tak bezsensowne wydaje mi się analizowanie treści rozdziału. Po prostu cudowna historia miłości opisana w znakomity sposób. I ta druga część podoba mi się najbardziej! Serio. Zakochałam się na amen w Twoim stylu pisania. Kocham to opowiadanie i chyba nie pogodzę się z faktem, że jest tak krótkie
Nie wiem co mam napisać bo wydaje mi się, że nic nie odzwierciedli tego co czuje czytając to opowiadanie. Jest po prostu magiczne i nie mówię tego na wyrost. Twój styl pisania bardzo mi się podoba. Czekam na nowość ;*
OdpowiedzUsuńKolejny wspaniały rozdział, który pokazuje, że miłość składa się z drobnych rzeczy :) To chyba najlepiej podsumowywuje całość tego co było w rozdziale. jestem ciekawa, o co chodzi z tym, że już nie są taką dobrą parą. Rozstali się? A szkoda... czekam na kolejny! pozdrawiam;)
OdpowiedzUsuńNa początek, nie mam pojęcia jak to robisz, ze jesteś w stanie regularnie pisać trzy opowiadania ale chwała Ci za to! Kocham sposób w jaki piszesz to opowiadanie, a czytając ten rozdziała z niezrozumiałego powodu miałam dreszcze. Taka szczera, prawdziwa miłość, nic dodać nic ująć. Rany jak ty to cudownie opisujesz! Nie ma opcji, musze ponownie przeczytać ten rozdział i zapewne czekając na następny jeszcze nie raz wróce do tego. Jak dla mnie - arcydzieło. Pozostaje mi tylko podziękować za to, że jesteś i dzielisz się swoją twórczością, bo sprawiasz, że mój dzień staję się lepszy ;D
OdpowiedzUsuńhttp://algo-que-entretiene.blogspot.com/ - zapraszam ;))
OdpowiedzUsuńNiesamowite, bo nie wiem co innego można napisać na temat tego rozdziału. Jest nietypowy. Nie spotkałam się jeszcze z takim stylem pisania. Piszesz jakby to były wspomnienia, więc zastanawiam się co się stanie z ich czystą, prawdziwą miłością.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, mam nadzieję że bedziesz mnie informować o nowych rozdziałach.
[badstuber-story.blogspot.com]
Każdy kolejny rozdział jest dla mnie niespodzianką.
OdpowiedzUsuńIch miłość wydaje się niemal idealna. Czułe gesty, słowa, to wszystko wydaje się takie realne. Chyba każda dziewczyna chciałaby mieć takiego faceta jak Rafa. Chłopaka, którego cieszy zwykła wygrana w bierki z ukochaną. Chłopaka, który może i jest dziecinny, ale również dojrzały emocjonalnie.
Rozdział genialny. Naprawdę genialny.
Czekam na kolejny :)
Pozdrawiam!
Krótka jedynka na: http://algo-que-entretiene.blogspot.com/. Zapraszam ;)).
OdpowiedzUsuńCzytam już drugiego Twojego bloga i jestem pod wielkim wrażeniem! Twoje historie nie dość, że są strasznie ciekawe to jeszcze pisane w tak naturalny i lekki sposób... I wszystko można z łatwością sobie wyobrazić. :)
OdpowiedzUsuńMogłabyś mnie informować o nowych rozdziałach na http://you-me-always.blogspot.com/ ? :) Pozdrawiam i czekam na następny!