sobota, 15 grudnia 2012

Epilog

A teraz stoję tu przed Tobą. Czuje jak łzy na nowo zbierają się w moich oczach. A przecież wylałam już z siebie ich morze. Minął rok. Okrągły rok od kiedy ostatnio Cię widziałam i słyszałam. Nawet nie wiesz ile kosztowało mnie to, żeby Ci teraz o tym wszystkim powiedzieć. Streścić osiem miesięcy w kilkanaście minut mojego monologu do Ciebie. Patrzysz na mnie tymi ciemnymi oczami i widzę w nich po raz kolejny zdziwienie. Nie wiedziałeś o małej Gabrieli? Nie kłam. Wiem, że Thiago Ci powiedział. Nie mam  żalu, ani nie jestem zła. Wspierał mnie, wspierała mnie cała Twoja rodzina. Szkoda, że nie mogę tego samego powiedzieć o Tobie. Patrzę na Ciebie i już nie wiem, co więcej mogę Ci powiedzieć. Zwyczajnie nie spodziewałam się tego, że Cię tutaj spotkam, dzisiaj. Powinnam utłuc Alexisa...
Przepłakałam przez Ciebie pół roku. Do tej pory nie wiem, czemu wyjechałeś. Jeszcze dzień wcześniej cieszyłeś się z powrotu do pierwszej drużyny, później siedziałeś już w samolocie. Ale teraz już nie cierpię, mam chłopaka, który mnie kocha. Powtarza mi to codziennie: rano, popołudniu i wieczorem. Może nie powinnam mu wierzyć, przecież Ty też wielokrotnie mówiłeś mi o tym, co czujesz do mnie. Widzę jak świetnie dogaduje się z małą, jest dla niej prawdziwym ojcem. Nie Ty, tylko właśnie on.

Tak wiele niespełnionych obietnic, słów bez pokrycia. To wszystko już za nami. Pamiętasz, miałeś zabrać mnie na plaże? Już za późno. Już tam byłam... Czułam jak morskie fale rozbijały się o moje łydki, czułam przyjemny chłód słonej wody rozchodzący się po moim ciele. Pokazał mi ją ktoś inny, nie Ty. Nie czułam tylko Ciebie i tego, że jesteś obok mnie. Może po prostu, dlatego, że Cię tutaj nie było?
-Niki - słyszę Twój głos pierwszy raz od roku i wiem, że moje oczy właśnie świecą. Nie radością, nie podnieceniem, ale łzami. - Przepraszam, gdybym wiedział.
Wiesz, że Twoje słowa już nic dla mnie nie znaczą? Nic, zupełnie nic. Pokazałeś mi, że niepotrzebnie dla Ciebie straciłam głowę, przyleciałam tutaj. Chociaż z drugiej strony... Może to ma jakiś głębszy sens. Może powinnam być Ci wdzięczna, bo to dzięki Tobie poznałam jego. Był przy mnie kiedy Ciebie zabrakło. Już nie jestem w stanie dłużej patrzeć na Twoją twarz, dlatego wlepiam swój wzrok w Twój tatuaż. Ten sam, który tak uwielbiałam obrysowywać palcem wskazującym prawej dłoni. Przymykam powieki, już nic nie chcę widzieć. Chcę po prostu po raz kolejny móc wsłuchać się w Twój żałosny ton głosu, kolejną prośbę nie do spełnienia.
-Wróć do mnie - czuję jak teraz mnie do siebie przytulasz i zostawiasz ślad Twoich ust na moim czole. - Musiałem sobie wszystko ułożyć w głowie.
-Za późno... - tylko tyle jestem w stanie Ci powiedzieć.
Dość pewnie się od Ciebie odsuwam. Biję się z własnymi myślami i pragnieniami, bo przecież chcę przypomnieć sobie Twój zapach, smak Twoich ust, Twój dotyk i słodkie słowa, które szeptałeś mi zawsze na ucho. Brakuje mi czasem tych skarpetek porozrzucanych po każdym kącie mieszkania i mruczenia po hiszpańsku w geście niezadowolenia. Cholera! Nie mogę się rozczulać, muszę się opanować. Nie mogę już popaść w żaden szalony romans, mam dziecko. Myślę za dwoje.
Stoję tak z rękoma splecionymi na klatce piersiowej i patrzę tępo w trawnik. Patrzę jak równo jest przystrzyżony, jak ładny odcień zieleni reprezentuje. Stoimy tak w ciszy i chcę już iść, ale nie mogę. Czuję jak Cristian łapie mnie delikatnie za łokieć. Ten delikatny dotyk może mieć tylko jednego właściciela i to nie jesteś Ty.
-Nie chcę Wam przeszkadzać, ale mała jest głodna - słyszę jego głos tuż za moim karkiem.
Energicznie kiwam głową i odwracam się na pięcie. Łapie mnie za rękę i odchodzę razem z nim. Czuję jak łzy w moich oczach kumulują się co raz mocniej.
-Mogę ją chociaż poznać?! - wołasz za mną, ale ja już nic nie odpowiadam. Wchodzę do domu i zamykam za sobą drzwi, tylko po to, żeby za chwilę móc wtulić się w tors Tello. Przytula mnie, głaszcze po głowie i całuje w skroń. Nic nie mówi... Wie jak trudne to było dla mnie. Bo przecież to spotkanie nie mogło należeć do najłatwiejszych, do tych, w których zakochani rzucają się sobie na szyję, a potem żyją długo i szczęśliwie... To nie byliśmy my. To nie mogliśmy być my. Kolor tęczy zmył się wraz z pierwszą burzą.


Od autorki: No więc dobrnęłyśmy do końca (wiem zdania nie zaczyna się od no więc). Część z Was jak widać słusznie obstawiła Tello jako zastępstwo. Dziękuje Wam wszystkim za to, że poświęciłyście czas na te w sumie 7 odcinków i wyrażenie swojej opinii. 
Jeśli już zaczynacie tęsknić to nie martwcie się, istnieje iskierka nadziei mówiąca, że odbije mi i napiszę drugi sezon. Ale będę musiała go serio mieć skończonego, żeby dodać. Na pewno wtedy możecie liczyć na powiadomienie z mojej strony. I nie oczekujcie tego na pewno szybciej niż Nowy Rok, Trzech Króli, a chyba nawet 1 lutego. Myślę, że kiedyś nadejdzie po prostu na to czas.
Póki co zapraszam Was na coś innego tutaj.

19 komentarzy:

  1. Piękny prolog. Ale wciąż nie rozumiem zachowania Rafy. Nieodpowiedzialny kretyn! Tello stanął na wysokości zadania i się nimi zajął. Chwała mu za to!
    Mam głęboką nadzieję, na II serię.
    Czekam! :**

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten epilog to coś pięknego, ujął mnie całą swoją treścią. Nikki pozostała nieugięta, za co jest godna podziwu. Postąpiła bardzo słusznie. Rafa zachował się tak nieodpowiedzialnie, iż wątpię, że dorósł do roli ojca dziewczynki, która już owego posiada. Takiego, który poświęcał jej całą uwagę. Cristian jest przykładem czułego i troskliwego mężczyzny, na którego Twoja bohaterka może liczyć.
    Pozdrawiam i życzę dalszej weny. ;*

    P.S. 38 na: http://robert-lewandowski-opowiadanie.blogspot.com/. Zapraszam ;)).

    OdpowiedzUsuń
  3. Wprawdzie niewiele widzę, że te cholerne łzy, ale zdążyłam zauważyć, że epilog jest bardzo, bardzo krótki... Tak samo krótki jak smutny. Nat, po prostu przepięknie to opisałaś! Cudownie od samego początku, po ostatnie zdanie, które absolutnie uwielbiam :)
    Tello może jest odpowiedzialniejszy, może i ją bardzo kocha, ale to nigdy nie będzie tak gorący i intensywny romans, który przeżyła z Rafinhą.

    Proszę, proszę, proszęęęęę! Niech Ci odbije! Chcę drugą serię xD

    OdpowiedzUsuń
  4. A ja głupia myślałam, że jeszcze będą razem. Chociaż siedząc teraz i myśląc o tym wiem, że Niki dobrze zrobiła. Rafa nie dorósł niestety do roli ojca a Tello jak widać idealnie się w tej roli odnajduje. Piękne opowiadanie i mam nadzieję, że jednak ta druga seria się pojawi :D Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Piękny epilog. Nie spodziewałam się Tello. Podświadomie liczyłam na Thiago. A co tam. xd
    Czekam na drugą serię. Z niecierpliwością. :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Cudowne *.* Tak bardzo smutne, wręcz namacalnie czuje się ten ból jaki sprawiło Nikki spotkanie z Rafą. Myślałam, ze może jednak do siebie wrócą... Ale nie.
    Córeczka? Gabrielle? Obstawiałam synka, ale ta mała na pewno jest równie cudownym i kochanym dzieckiem. mam nadzieję, tylko, ze nie jest podobna do ojca :P
    Tello? Cóż, jednak on. Jeżeli Nikki jest z nim lepiej i on ją kocha, tak naprawdę, to dobrze...
    Chociaż moja skołowana mózgownica wymyśla właśnie, że to Tello wymyślił to wszystko, wyjazd Rafy, to z Thiago, żeby z nią być.
    Precz, myśli. Raczej tak nie mogło być.
    Dziękuję Ci za to opowiadanie, było cudowne. I jestem na tak, jeśli chodzi o sequel.
    Pozdrawiam. I zapraszam do siebie na odcinek 13sty;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Do końca nie wiedziałam, co myśleć... Miałam tak mieszane uczucia. Z jednej strony tak bardzo chciałam, żeby ona i Rafa znowu byli razem. Przecież powinni być razem zawsze... A z drugiej strony nagłe pojawienie się Rafy i prośba 'wróć do mnie' po roku jest bezczelna. I w sumie cieszę się, że Nikki została z Tello (a jednak Tello!) i oby była szczęśliwa. A te kilka miesięcy z Rafą to będzie takie wspomnienie młodości, czymś niesamowitym, co przeżywa się tylko raz w życiu... No cudowny epilog, jak i całe opowiadanie!

    OdpowiedzUsuń
  8. dodatkowo pojawiło się coś jeszcze na ostatnim-skoku, zapraszam jeśli masz ochotę:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Boże drogi , popłakałam się ...jeśli możesz i będzie 2 seria poinformuj mnie i to szybko ... mam nadzieję , że ją napiszesz ... zostaw jakiś ślad wtedy na http://stories-bynikaaaa.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. Epilog genialny. Cóż mogę jeszcze powiedzieć? Pomimo tego, że gorąco kibicowałam Rafie i Nikki, to uważam, że dziewczyna, postąpiła słusznie. Cieszę, się, że znalazła sobie kogoś kogo potrafiła pokochać. Kogoś kto pokochał ją i jej małą córeczkę. I nie ważne, że to jest Tello, który trochę namiszał w ich zyciu. Najważniejsze, że są szczęśliwi.
    A Rafa? Mógłby się nie ośmieszać. Stracił swoją szansę i mam nadzieję, ze nie będzie przeszkadzał Nikki w byciu szczęśliwą.
    Szkoda, że to już koniec. Ta historia była naprawdę genialna.

    OdpowiedzUsuń
  11. Niesamowity epilog, jak i cała reszta. Wzruszyłam się, co jest w sumie naturalne przy tak smutnych tekstach. Ale pozostaje przy opinii, że to jedno z najlepszych opowiadać jakie czytałam. Tak więc dziękuję Ci za nie baaaardzo. Jesteś niesamowita! :D Postaram się jakoś zacząć czytać te kolejne, jak tylko znajdę chwilę czasu. Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  12. pierwszy raz czytam takie poruszające opowiadanie. naprawdę,masz talent do pisania. myślę,że napiszesz co dalej się wydarzyło.

    OdpowiedzUsuń
  13. Nie mogę uwierzyć, że nie dodało mi komentarza...No jak to możliwe?
    A był taki ładny, długi i taki fajny...
    No nic, napiszę jeszcze raz:)
    Ciężko jest coś czytać, wiedząc, że to już koniec, że za chwilę następne zdanie będzie tym ostatnim, a ja nie będę mogła się już delektować dalszą częścią. Bo Twoje opowiadania mają w sobie coś z pudełka moich ukochanych czekoladek, dają niesamowitą radość podczas konsumpcji, ale niestety, kiedyś następuje koniec...
    Ten koniec jest smutny. I, mówiąc szczerze, osobiście bardzo mnie rozczarowujący przez osobę Rafy. Nie spodziewałam się, że tak kompletnie, praktycznie z dnia na dzień, odetnie się od wszystkiego, co jeszcze kilka godzin temu mówił, że kocha. Ale może właśnie tak miało być, Rafa miał zniknąć z życia Niki, a Cristian miał się w nim pojawić i zająć jego miejsce. Może tak mialo być...
    Dla mnie ta historia jest dowodem na to, że zabawa w miłość może być bardzo niebezpieczna, i że potrafi ranić tak głęboko, że blizny zostają do końca życia.
    To opowiadanie niesie przesłanie, za które mogę Ci tylko bardzo podziękować:) Jesteś świetna, Kobieto:)

    OdpowiedzUsuń
  14. Szkoda, naprawdę uwielbiałam to opowiadanie, ale to już koniec, smutne. Chyba najbardziej jednak podoba mi się to, że mimo tego, że ona tak strasznie go kocha, bo przecież nie przestała, mimo że mają wspólnego dziecko - nie mogła do niego wrócić, że to jednak jest nieszczęśliwe zakończenie. tak, chyba właśnie to sprawiło, że to opowiadanie można włożyć między te unikatowe.
    Pozdrawiam i życzę mnóstwo weny.:)

    OdpowiedzUsuń
  15. Zapraszam na rozdział drugi.
    badstuber-story.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  16. masz wspaniałego bloga! będzie mi miło jeśli spodoba Ci się mój i również go zaobserwujesz ;))

    OdpowiedzUsuń
  17. To jedno z najpiękniejszych, a jednocześnie najsmutniejszych opowiadań jakie kiedykolwiek czytałam. Śmiałam się i płakałam na przemian. Z jednej strony mam ochotę zatłuc Rafę, bo zachował się jak gówniarz, z drugiej jednak nasiąkłam tymi opisami ich wszystkim pięknych momentów i nie mam serca się na niego gniewać. Mimo to Nikki ma rację, teraz jako matka powinna szukać stabilizacji, a nie poddawać się porywom serca. I być szczęśliwa z tym, kto daje jej miłość i poczucie bezpieczeństwa.

    Echh, wzruszyłam się...

    OdpowiedzUsuń
  18. To było piękne opowiadanie. Każdy odcinek chłonęłam z coraz większą ciekawością. Jedyne czego żałuję, że jestem dopiero teraz. Wiadomo było, że ta miłość nie przetrwa... To było zbyt piękne, zbyt bardzo się kochali. Muszą docenić czas, który mieli a teraz iść na przód. Osobno. Na serio, było pięknie.

    OdpowiedzUsuń
  19. No po prostu!!!
    Przeczytałam wszystko na raz!
    Przy prologu się popłakałam, tak był pięknie napisany! Z resztą to całe opowiadanie takie było!
    Tylko ja faktycznie nie rozumiem zachowania Rafy, dlaczego tak wyjechał...
    Całe opowiadanie jest genialne i nie wiem co mam jeszcze ty pisać, by go wychwalić! Mogłabym to wznosić pod niebiosa!
    Jednak zaskoczyło mnie to, że na końcu była z Crisem...
    Mam ochotę rozerwać młodszego Alcantarę na strzępy!
    Jednak go uwielbiam! Uwielbiam Rafę. Uwielbiam Thiago. Uwielbiam Bruno. Uwielbiam Thaisę, której tu zabrakło. Kocham normalnie wszystkich Alcantarów, no i tatusia Mazinho oczywiście :D
    Oczywiście, litania jest to chyba czas kończyć ten komentarz, co?
    No więc, jeszcze raz na koniec - CUDOWNE OPOWIADANIE! Ryczę jak głupia po przeczytaniu go całego!

    OdpowiedzUsuń