Pamiętam ten chłodny poranek w Rio, kiedy się poznaliśmy. Chłodny, bo przecież towarzyszył mu zimny i dość obfity deszcz. Sierpień należy do miesięcy, w których pada tutaj najmocniej. Szłam kupić coś do picia, na zabicie wczorajszego kaca. Rozmawiałam z Tobą przy kasie niemal rozpaczając, że za chwilę mój makijaż spłynie z deszczową wodą. Zupełnie nieświadoma tego kim jesteś. Ale czego Ty się spodziewałeś od Amerykanki o brazylijskich korzeniach? Pytałeś co mnie tutaj przygnało. Na początku odpowiadałam Ci, że impreza. Z czasem zmieniłam moją wypowiedź na wdzięczne 'przystojni chłopcy'. Wiedziałeś, że mówię to specjalnie, żeby sprawić, że Twoje serce zwariuje. Wariowało, prawda?
Lubiłeś siadać na oknie lub tuż przy nim, potrafiłeś tak godzinami przez nie patrzeć. Siadałam zazwyczaj gdzieś za Tobą na kanapie albo na łóżku i śmiałam się. Bawiło mnie to. Wyglądałeś tak słodko i zarazem nieporadnie. Duży piłkarz zagubiony w Rio de Janeiro. Zawsze, gdy pytałam czemu to robisz odpowiadałeś, że chcesz utrwalić sobie w pamięci to miejsce. Nie rozumiałam Cię, po prostu się śmiałam. Z czasem zaraziłeś mnie tym i zajmowałam wolne miejsce obok Ciebie odpalając przy tym papierosa. Lubiłam czuć jak obejmujesz mnie ramieniem i pozwalasz oprzeć mi się o nie swoją głową. Zaciągałam się wtedy dymem, przymykałam powieki i wdychałam Ciebie. Byłeś moim aniołem stróżem. Zawsze kiedy błądziłam, wiedziałam, że pomożesz wrócić mi na właściwą drogę. Kilkukrotnie wyciągałeś mi tego papierosa z ust i wyrzucając go gdzieś przez okno kradłeś mi całusa. Na początku się czerwieniłam chowając swoją twarz w Twoje ramię, z czasem przywykłam. Popadłam w tą tytoniową rutynę. Aż strach się przyznać ile razy specjalnie odpalałam papierosa, tylko po to, żebyś znowu mi go zabrał i pocałował.
Pamiętasz ten dzień, kiedy słońce ukazało się nam w całej swej okazałości? Wyciągnęłam Cię wtedy na plażę. Wykręcałeś się spotkaniem z kumplami, ale kiedy powiedziałam, żebyś zabrał ich ze sobą nie miałeś już wyboru. Tłumy ludzi, które nie poznawały w Tobie piłkarza, a jedynie dobrze zbudowanego przystojniaka. Tak, przystojniaka. Taki własnie byłeś, cały czas jesteś. Podobnie jak te tłumy rozpalonych turystek też Cię podziwiałam, ale nie dlatego, że Twój czteropak przewyższał moje oczekiwania, nie dlatego, że mówiłeś z tym śmiesznym hiszpańskim akcentem i nie dlatego, że kiedy się śmiałeś ukazywałeś rządek swoich białych zębów. Miałeś w sobie coś, co zjednywało moje serce, a nie jednokrotnie Ty i Twoi przyjaciele przekonaliście się, że o to ciężko. Zresztą wtedy na plaży bardziej niż cokolwiek innego interesowało mnie Twoje ciało świecące pod wpływem kropelek wody, które na nim pozostały i słońca.
Pamiętam jak Twój przyjaciel Jorge biegał za mną zabiegając o moje względy. Tego pamiętnego wieczora siedziałam z nim przy jednym stoliku popijając drinka i zaśmiewając się z dowcipów, które opowiadał. Były słabe, ale grzeczność nakazywała, choć raz się roześmiać. Widziałam kątem oka jak obserwowałeś mnie siedząc przy barze. Byłeś cholernie zazdrosny, nie umiesz tego ukrywać. Marny z Ciebie aktor, dobrze, że zostałeś piłkarzem. Wypierałeś się tego dość długo i systematycznie. Argumentem przewodnim było: 'dopiero się poznaliśmy, a bycie przyjaciółmi to i tak już dużo'. Zazwyczaj wtedy posyłałeś mi wtedy ten swój firmowy uśmiech, z powodu, którego pod dziewczynami uginały się kolana, a na mnie on zwyczajnie nie działał. Dziwiłeś się, czemu tak jest. Czemu jestem taka chłodna. Zawsze byłam inna...
Też nie byłeś świętoszkiem. Potrafiłeś przyjść do mnie do hotelu o czwartej nad ranem tylko po to, żeby 'sprawdzić, czy nic Ci się nie dzieje' albo czy przypadkiem nie ma u mnie żadnego innego. Niejednokrotnie, kiedy otwierałam Ci drzwi widziałam w jakim stanie stoisz przede mną. Wciągałam Cię wtedy do środka i pozwalałam zająć wolne miejsce w moim łóżku. Protestowałeś, kiedy chciałam iść spać na kanapie, jednak sam na nią też się nie decydowałeś. Kazałeś położyć mi się obok Ciebie, a potem długimi godzinami potrafiłeś patrzeć w moje oczy. Wiesz jak to na mnie działało. Peszyło mnie Twoje spojrzenie i wtedy w natychmiastowym tempie lądowałam z kołdrą i poduszką w sąsiednim pomieszczeniu. Kiedy zasypiałam, obijając się o meble często zanosiłeś mnie z powrotem do łóżka. Mówiłeś, że 'damie nie wypada spanie na kanapie w salonie'. Odpowiadałam, że nie jestem damą, nigdy nią nie byłam i nie zostanę. Zapewniałeś mnie, że kiedyś ktoś na pewno to zmieni. Mówiłam Ci, że nie lubię zmian i wszystko powinno zostać jak jest. Byłam głupia, już poznanie Ciebie było największą zmianą w moim życiu.
Co było wtedy między nami? Sama nie wiem jak to zdefiniować. Przez znaczną część tego pobytu w Brazylii byliśmy chyba przyjaciółmi. Takimi, którzy dość często spędzają czas razem. Którzy czasem się przytulają, idą uliczkami za rękę. Którzy czasem kradną sobie całusy i przede wszystkim się wspierają. Pozwalałam Ci na podrywanie tych wszystkich zgrabnych dziewczyn, które do Ciebie podchodziły, podobnie jak Ty pozwalałeś mi flirtować z innymi mężczyznami. Dopiero pod koniec wyjazdu chyba oboje zrozumieliśmy, że to nie ma najmniejszego sensu, że czas spróbować czegoś nowego. Od tamtego momentu z dumą ściskałam Twoją dłoń, odbierałam kolejne pocałunki. Byłeś blisko, zdecydowanie blisko i to było tym, co mnie napędzało do tego, żeby kiedyś tu wrócić... Z Tobą...
Od autorki: No i proszę jest prolog. Kto jest głównym bohaterem? Być może część z Was już wie, być może część się domyśla, a część zupełnie nie wie. Nie martwcie się za tydzień już wszystkie go poznacie. Opowiadanie składa się z prologu, 5 rozdziałów i epilogu. Takie krótki projekt, jednak musiałam go spisać, bo za mocno siedział w mi głowie. Chyba równie mocno czekałam na jego publikację, dlatego przyspieszam i publikuję dzisiaj, a nie w weekend.
Zbieram szczenę z podłogi. Autentycznie, nie kłamię, ale zęby mi właśnie zadzwoniły o posadzkę.
OdpowiedzUsuńJeden z najlepszych, najfajniejszych, najgłębszych emocjonalnie prologów, jakie czytałam.EVER!!!
I totalne zaskoczenie, bo nie spodziewałam się takiej formy. Prawdę powiedziawszy, nie wiedziałam, czego się spodziewać, ale na pewno nie tego...Ja wiem, palenie jest ble, jednak Twój opis...I to, jak ukazałaś ich uczucia...
Sorki za jakość tego komenta, ale piszę jedną ręką, druga szuka szczęki...
I ok, przyznaję się bez bicia, nie mam najbardziej zielonego (pozdrawiam przy okazji Zieloną:)) pojęcia, kim jest główny bohater. Postaram się przezwyciężyć ciekawość i poczekać na następną część...
Hehehehehehe i choć raz Dolenka jest pierwsza z komentarzem:DDD
OdpowiedzUsuńChyba mam trop, jeśli chodzi o głównego bohatera:D Poczekam na następną część, żeby się upewnić:P
OdpowiedzUsuńNo to nie mam pojęcia, jeśli ten trop jest zły...Poddaję się i czekam na nexta:D A co do informowania, ja ten blog już dodałam do swoich linków i zareklamuję jeszcze, jak dodam następny rozdział:D
OdpowiedzUsuńDolenka, dziękuję za pozdrowienia :) Też Cię pozdrawiam :P Ale to nie zmienia faktu, że nie powiem Ci kto jest bohaterem!
OdpowiedzUsuńGENIALNY PROLOG! Już któryś z rzędu zresztą :P Cudo! Co mogę więcej powiedzieć? Czysta przyjemność czytania od pierwszego zdania do ostatniego :)
Prolog jest NIESAMOWITY! Pytasz się, czy mnie zainteresuje...Lubię twoją twórczość, a fakt,że jest coraz lepsza, tylko mnie utwierdza w moim 'lubieniu' :D Jak to ja, kompletnie nie wiem, kto to może być. No cóż... Poczekam grzecznie na kolejny rozdział :D Powtórzę się: świetny! :D
OdpowiedzUsuńProlog bez dwóch zdań mnie zainteresował. Jest rewelacyjny! Pięknie opisujesz uczucia i emocje i wgle wszystko tu jest piękne. Co do głównego bohatera to nie mam pojęcia kto to jest, no nic poczekam do następnego tygodnia. Pozdrawiam ;*
OdpowiedzUsuńpiękny prolog i ja wiem o kogo chodzi,ale nie zdradzę :)
OdpowiedzUsuńNaprawdę ten prolog mi się podobał - świetny!
aż się rozmarzyłam ;d
czekam na nowość i oczywiście mnie informuj! :*
Obserwujesz czat Oxe'a? Ja na razie szukam weny i słucham już nie wiadomo który już raz tego https://www.youtube.com/watch?v=YL1onXVAFEM&feature=fvwrel. I wspominam te piękne czasy...
OdpowiedzUsuńZA KRÓTKO. Tyle mam do powiedzenia na wstępie. Zaczęłam czytać, wciągnęłam się w to wszystko, zaczęłam wyobrażać sobie kim może być ten piłkarz. Szukałam jakichś wskazówek, które pomogłyby mi rozwiązać zagadkę, a tu nagle koniec...
OdpowiedzUsuńUkazałaś mnóstwo uczuć i różnych emocji. Ta scena z papierosem mnie zaczarowała.
Mam nadzieję, że szybko dodasz następny. + oczywiście mnie informuj! :)
Pozdrawiam! :*
Bardzo ciekawy prolog, na pewno będę czytać dalej:) Mówisz, że krótkie to będzie? Nnnieee, wolałabym nie :(Masz naprawdę fajny styl pisania, dobrze się czyta, a przez tp wczuwam się w bohaterkę :P Zastanawiam się kto jest głównym bohaterem, na pewno jakiś brazyljczyk... hmmm czy zdjęcie na tapecie jest jakąś podpowiedzią? Bo jeśli tak to mam już pewne domysły... Ale nie zdziwię się jeśli nie trafię:P pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuńŻe niby mam czekać do następnego odcinka na poznanie głównego bohatera ? Ej no. To nie fair. ;(
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że wytrzymam.
Kurczę, ten prolog jest chyba najlepszym prologiem, jaki w całym moim życiu czytałam. Pisz, pisz, pisz !!
Przepraszam, że bez składu, ale po przyswajaniu emocji z tego tekstu u góry jest jakaś taka nieogarnięta ;]
Przyznam, że widzę pierwszy tak obszerny i wspaniały prolog! ;d
OdpowiedzUsuńZaczyna się na prawdę ciekawie, no i nie wiem o jakiego bohatera chodzi, więc jeszcze bardziej się niecierpliwię! xd
Dodawaj mi tu szybko 1 rozdział ;d
Pozdrawiam ;*
Nowość u mnie na athletic-corazon.blogspot.com:)
OdpowiedzUsuńProlog przeczytałam w środę, jednak komentuję dopiero teraz, ponieważ nie miałam wcześniej takiej możliwości. Zaciekawiła mnie ta notka, nawet bardzo. Snuję swoje przypuszczenia, co do owego osobnika. Kiedy dodasz jedynkę, okaże się, czy były one słuszne.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
nowość na via-blaugrana, zapraszam:)
OdpowiedzUsuń